Czas przerwy w sezonie dobrze wykorzystać na analizę. Postanowiliśmy przyjrzeć się bliżej przemyśleniom trenera Piotra Wysoczańskiego odnośnie minionej rundy, potencjalnych wzmocnień, popełnionych błędach, plusach i minusach oraz planach na wiosnę.
- Zacznijmy może nie do końca od początku. Wydaje mi się, że były takie mecze w pierwszej rundzie, gdzie z perspektywy parkietu wyglądaliśmy lepiej, ale ostatecznie schodziliśmy z niego pokonani. Masz pewnie dużo przemyśleń i analiz z tych spotkań. Z czego to Twoim zdaniem wynika?
Piotr Wysoczański: Masz rację, były takie mecze. Na początek warto wspomnieć o starciu w Polkowicach. Pierwsza połowa była wyrównana, ale w drugiej mieliśmy sytuacji naprawdę wiele i miałem wrażenie, że Polkowice "siadły" i powinniśmy to wykorzystać. Wychodziliśmy z kontratakami, stwarzaliśmy sytuacje, ale co z tego? Nic z tego nie wynikało i na pewno tego meczu nam szkoda. Podobnie w spotkaniu z Brzegiem, gdzie nasza czwórka 4-0 zagrała najlepszą pierwszą połowę w rundzie. Generalnie ta pierwsza część meczu była naszą najlepszą, a sytuacji mieliśmy mnóstwo i zdołaliśmy z nich strzelić "tylko" dwa gole. Potem traciliśmy bramki po indywidualnych błędach a na 20 sekund przed końcem nie potrafiliśmy skierować piłki do pustej bramki, szkoda. Te dwa remisy są dla mnie jak porażki. Cały czas mam w głowie też mecze z GKS-em Tychy i w Krakowie, gdzie traciliśmy gole w absurdalnych sytuacjach i takie rzeczy nigdy nie powinny się na tym poziomie zdarzać. Było wiele meczów, które powinny zakończyć się inaczej...
- Myślisz, że wynika to też z potencjału zespołu jako całości? Twoim zdaniem roster, którym dysponujesz pozwala na to, żeby w drugiej rundzie regularnie wygrywać i piąć się w górę tabeli?
PW: Myślę, że mamy dobrych zawodników. Musimy na pewno wyeliminować błędy indywidualne, żeby złapać równowagę i konsekwencję w grze, bo na razie jesteśmy sinusoidą, raz idziemy do góry, a raz w dół. Mamy potencjał na dużo punktów, ale jak każdy zespół, rozglądamy się tez za potencjalnymi wzmocnieniami. Gdybyśmy na tym etapie mieli o 5 więcej punktów to patrzylibyśmy na tę rundę zupełnie inaczej.
- Oczywiście, Śląsk to klub z wielką marką i wielkimi ambicjami, ale może warto też spojrzeć na nasz zespół inaczej. Jesteśmy beniaminkiem i bardzo duża część naszej kadry dopiero debiutowała na tym poziomie...
PW: Z jednej strony na pewno, ale mamy liderów, którzy na tym i wyższym poziomie grali przez wiele lat jak "Grochu", Janek, Filip, Noel czy Michał Bondarenko, który dwa lata temu z Widzewem Łódź wywalczył awans do Futsal Ekstraklasy. Na pewno mamy doświadczenie w drużynie, ale trudno mi określić czy wystarczająco. Mieliśmy i mamy wciąż też trochę zawirowań z Giorgio Chokhelim, który nie mógł grać przez całą rundę, Kamilem Dziubczyńskim który po kilku kolejkach zrezygnował z grania, dochodząc kartki, zawieszenia, kontuzje - wszystko ma znaczenie. Mamy młodzież jak Filip Kapinos czy Olgierd Kur, ale przed nimi jeszcze dużo pracy i oni mają tego świadomość. Przed sezonem mieliśmy 15 zawodników do grania, a pod koniec rundy 8-10.
- Jak wygląda w tym momencie sytuacja Giorgio?
PW: Wreszcie mamy dobre wieści. Na wiosnę zacznie grać w swoim klubie na trawie, ma tam wszystkie papiery uprawniające go do pobytu w Polsce i grania i to da nam możliwość zgłoszenia go do rozgrywek. To dla nas świetna informacja, potrzebujemy go.
- Wspomniałeś o młodzieży, Filipie i Olgierdzie, ale do tej grupy młodzieżowej należy dodać też Mateusza Deca. Wydaje się, że on w porównaniu do kolegów jest dziś w zupełnie innym miejscu pod względem miejsca w drużynie.
PW: Decu dostał swoją szansę i ją wykorzystał. Teraz będzie miał o wiele trudniej, bo wrócił do bramki Noel Charrier, jesteśmy też blisko zakontraktowania kolejnego bramkarza z dużym doświadczeniem na wysokim poziomie. Jeżeli uda się to dopiąć, to Mateusz nie będzie miał łatwo, ale z pełną odpowiedzialnością stwierdzam, że zasłużył na swoją szansę i ją wykorzystał w pełni.
- Wspomniałeś wcześniej o czwórkach, systemach, one się jeszcze klarują, ale patrząc na suche fakty, dwóch najlepszych strzelców zespołu - Krystian i Miłosz, to zawodnicy "drugiej" czwórki, wchodzący z ławki. Traktujesz ich jako jokerów?
PW: Szczerze nie ma to większego znaczenia, a określenia pierwszej i drugiej czwórki to tylko nomenklatura, ja wolę mówić o pierwszej ósemce. Czwórka, która zaczyna mecze ma więcej doświadczenia futsalowego i ja chcę, żeby oni zaczynali mecze, bo te pierwsze akcje mają często bardzo duże znaczenie. Druga czwórka jest trochę bardziej... szalona, mają więcej flow, lepiej odnajdują się w chaosie, jak piłka im spadnie przypadkowo pod nogi to potrafią to wykorzystać.
- Często próbowałeś też w meczach rotować nazwiskami w danej czwórce, szukasz ciągle optymalnych i nowych rozwiązań?
PW: Raczej chciałbym rotować stałymi czwórkami, ale taki stan rzeczy wynikał z wielu rzeczy - czasem ktoś nie miał siły żeby wejść po krótkiej przerwie, czasem zdarzała nam się jakaś drobna kontuzja i musieliśmy reagować. Zależy to też od sytuacji boiskowej i momentu. Nie ma jednak co ukrywać, że gramy w dwóch ustawieniach 4-0 i 3-1 i nie każdy czuje się dobrze w każdym ustawieniu. Zmiany są sytuacyjne, raczej staramy się żeby te ustawienia były stałe i zawodnicy grali ze sobą.
- Patrząc szerzej, chyba nie zdarzyło się w tym sezonie żebyśmy mieli na dwa mecze z rzędu ten sam roster. Oczywiście wiele rzeczy miało na to wpływ - kontuzje, kartki czy inne problemy. Jak to wpływało na zespół?
PW: Na pewno podświadomie to na nich wpływało, chociaż nie chciałbym żeby takie sytuacje się zdarzały. Mamy taką ekipę ludzi, że każdy musi brać odpowiedzialność i czasami "wejść w buty" tego, którego akurat brakuje. Wiadomo, bywa różnie, nieobecności ważnych zawodników zawsze powodują mniejsze lub większe problemy, ale musimy sobie z nimi radzić. Nie mamy też aż tak szerokiej kadry żeby móc każdego zastąpić jeden do jednego. Przed sezonem postanowiliśmy, że nie chcemy robić rewolucji tylko bardziej ewolucję i każdy z zawodników, który wywalczył ten awans do 1. ligi dostał szansę żeby się pokazać. Jedni wykorzystali ją lepiej, inni gorzej i musimy reagować.
- Mówiłeś, że rotacja nie jest aż tak szeroka i te wyniki na koniec rundy też pokazały, że czegoś nam jeszcze brakuje. W przypadku wzmocnień, jakiego zawodnika poszukujesz? W futsalu trudno mówić o pozycjach więc może bardziej jakiego profilu gracza potrzebujesz?
PW: Na pewno potrzebuję zawodnika doświadczonego, który rozumie futsal, potrafi się komunikować i mógłby też poukładać nam grę na parkiecie. Chcemy wciąż zwiększać rywalizację. Podobnie z ofensywnymi graczami, którzy mogą wygrać pojedynek jeden na jeden i stworzyć przewagę. Taran czy Krystian potrafią to robić, ale nie mamy aż tak wielu zawodników o takim profilu. Filip Turkowyd w ostatnim spotkaniu pokazał, że on w ustawieniu 3-1 też bardzo dobrze się odnajduje i potrafi robić przewagę i nie licząc meczu z Wisłą Opatowiec, to był jego najlepszy występ. Poza tym mamy bardzo wielu zawodników, których można nazwać "do współpracy", że potrzebują na parkiecie innych żeby robić duże rzeczy.
- Po tym co mówisz mam wrażenie, że w zespole brakuje nam balansu. Mamy wielu graczy o bardzo podobnej charakterystyce i przez to też trudno nam zaskoczyć rywali.
PW: Było to widać na parkiecie. Potrafiliśmy się bardzo długo i skutecznie utrzymywać przy piłce, ale na koniec często nic z tego nie wynikało. Brakuje nam stabilizacji i najlepiej niestety czuliśmy się wtedy kiedy atakowaliśmy wysoko, przepychaliśmy się i było sporo chaosu. Brakuje nam tego żeby po podejściu wysoko odebrać piłkę i wtedy się przy niej utrzymać, przegrać kilka razy i dopiero zaatakować. Pokazaliśmy to tylko w meczu z Brzegiem, gdzie pierwsza czwórka mimo tego, że rywale atakowali wysoko, potrafiła się przy piłce utrzymać i ją rozgrywała.
- Przed sezonem mieliście dużo czasu na pracę, pracowaliście nad wieloma aspektami gry i wiele z nich udało się wypracować, jak chociażby pressing, który każdemu rywalowi w pierwszej rundzie sprawiał ogromne problemy. Z czego jesteś zadowolony po tej pierwszej rundzie, co udało się wprowadzić w 100%, a nad czym chciałbyś jeszcze popracować?
PW: Będziemy doskonalić cały czas nasz pomysł na grę czyli ustawienia 4-0 i 3-1. Na pewno wyszło nam to, że tworzymy coraz lepszy zespół i nawet mimo tej słabszej końcówki rundy robiliśmy stały postęp. Rozumiemy też coraz lepiej grę i fajnie wypracowaliśmy stałe fragmenty gry, które przyniosły nam nie tylko okazje, ale też bramki. Wierzę, że druga runda pod względem gry będzie wyglądać jeszcze lepiej. Zawodnicy mają czas teraz żeby odpocząć, przemyśleć to co udało się zrobić i wrócić znowu do ciężkiej pracy. Chcemy pracować przede wszystkim nad stabilizacją, żeby nie zawsze musiało to być cztery podania przy akcji bramkowej, ale nawet 15, jeśli to da nam lepszą pozycję i przeciwnik pobiega więcej za piłką. Na pewno warto też jeszcze dopracować pressing żeby nie tylko zmuszać rywali do wybijania piłek po autach, ale też czasem ją przejąć i strzelić gola. Dużo też do życzenia zostawia nasza dyspozycja z tymi potencjalnie słabszymi zespołami, zdecydowanie lepiej wyglądamy z tymi z górnej części tabeli. Podsumowując, nasza struktura gry czasami szwankuje i nad tym będziemy pracować.
- Bardzo ważne, a może i kluczowe stwierdzenie, które padło jeszcze przed naszą rozmową w kontekście podsumowania pierwszej rundy to błędy indywidualne...
PW: Szczerze nie wiem z czego to wynika, ale na pewno jest tego za dużo i zdarza się absolutnie każdemu, niezależnie od tego czy ktoś jest młody czy doświadczony, czy ograny w futsalu czy nie. Najgorsze, że traciliśmy z tego bramki, bo gdyby były to błędy, które nic nie kosztują, to nie bolałoby to tak bardzo. A najczęściej było tak, że jak już traciliśmy piłkę, to padała bramka. Nie uważam, że mamy całkiem młody zespół, wydaje się, że jest to dość wypośrodkowane, ale na pewno na tym poziomie musimy unikać takich prostych błędów i przegrywania kluczowych pojedynków w ważnych momentach. Musimy podejmować odpowiedzialne decyzje i oceniać ryzyko i jego opłacalność w danych momentach. Zawodnicy często pytają mnie czemu analizujemy strzelane przez nas gole i czemu oceniam ją negatywnie. Ale czasami jest tak, że więcej na naszą bramkę zapracował przypadek niż nasz pomysł, piłka gdzieś się odbiła, wygraliśmy przebitkę, ktoś popełnił błąd, a ja nie chcę bramek z przypadku. Na dłuższą metę wypracowane schematy przyniosą nam korzyść, a nie przypadek.
- Przed sezonem musiałeś zbudować zespół na jakichś fundamentach, ludziach sprawdzonych, ogranych i doświadczonych. W składzie brakowało jednak Noela, który na koniec rundy wrócił po kontuzji i wprowadził dużo spokoju nie tylko w bramce, ale też w rozegraniu i widać, że koledzy mu ufają. Na rundę wiosenną chcesz budować pomysł na grę wokół Noela?
PW: Noel na pewno utrzyma swoje miejsce, bo jest naszym najlepszym bramkarzem. Czasu jednak nie będzie mimo wszystko zbyt wiele żeby budować od nowa, za chwilę gramy Puchar Polski i na tym trzeba się skupić. Potrafi nie tylko świetnie bronić, ale też ustawić kolegów, podpowiedzieć, a to bardzo ważne. Widać w nim bardzo dużo doświadczenia, spokoju, opanowania i to przekłada się na zespół. Grał w Ekstraklasie, reprezentacji Szwajcarii i ilość jego rozegranych meczów na wysokim poziomie daje nam stabilizację.
- Wspomniałeś o Pucharze Polski, w którym rok temu, mimo gry w 2. lidze udało się zrobić bardzo dobry wynik i ograć kilka zespołów o wiele wyżej klasyfikowanych. Na ten rok plan jest podobny?
PW: Chcemy osiągnąć jak najlepszy rezultat i w lidze i w pucharze. Rok temu śmiałem się, że w kolejnym sezonie wygramy puchar, ale podchodzimy do tego z pokorą. Zaczynamy swoją przygodę z ekstraklasową Sośnicą Gliwice i w poprzednich rozgrywkach zaczynaliśmy z zespołem o podobnym potencjale i charakterystyce. Ale zostawiamy to z tyłu, bo gramy teraz zupełnie inaczej i potencjalnie może być nam trudniej. W 2. lidze byliśmy bardziej chaotyczni, graliśmy wesoły futsal zbliżony bardziej do piłki nożnej halowej i przy tym bardzo intensywnie, a wtedy łatwiej sprawić niespodziankę. Pewnie gdybyśmy rok temu grali w Ekstraklasie to byśmy spadli, ale dzięki takiemu stylowi i temu, że jest to tylko jeden mecz - mogliśmy zaskoczyć. Graliśmy wysoko, walczyliśmy, biegaliśmy, też byliśmy w 2. lidze więc chcieliśmy się po prostu pokazać. Teraz jesteśmy w położeniu, w którym zagramy futsal kontra futsal i może być różnie. Nie odpuścimy tego meczu i chcemy zajść jak najdalej.
- Będę o to pytał kibiców, ale chcę najpierw zacząć od Ciebie. W którym spotkaniu w tym sezonie wyglądaliśmy najlepiej, a który był w naszym wykonaniu najsłabszy?
PW: Hm... Na pewno najlepsza była nasza pierwsza połowa w Brzegu, ale cały mecz? Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Bardzo podobała mi się pierwsza połowa w Katowicach. Zagraliśmy też zdyscyplinowanie i konsekwentnie od początku do końca z Siemianowicami Śląskimi. Nie był to może najbardziej ekscytujący mecz, ale pod względem dyscypliny taktycznej był bardzo dobry.
- A najgorszy?
PW: Myślę, że zdecydowanie ten mecz ostatni z Nowinami, po nim byłem najbardziej niezadowolony. Znowu zabrakło nam bramek. W pierwszej połowie mieliśmy tyle sytuacji, że spokojnie mogliśmy zamknąć ten mecz, ale tak się nie stało. Po przerwie zaczęliśmy popełniać błędy po których traciliśmy bramki. Czego zabrakło? Trudno powiedzieć, to nie jest też tak, że my im oddaliśmy to zwycięstwo. Oni na nie zasłużyli i sami je sobie wywalczyli. Myślę, że mój zespół nie zlekceważył rywala, nie widziałem takich oznak, ale nastawienie to jedno, a głowa zawsze robi swoje.
- Wydaje się, że bramek brakuje nam na przestrzeni całego sezonu. Będziesz też szukał kogoś, kto zapewni nam gole?
PW: Nie, jestem pewny, że na wiosnę Krystian postrzela dużo. Nie ma co ukrywać, że ta runda była dla niego bardzo trudna. Wrócił po długiej kontuzji i on się pewnie nie przyzna, ale nie wydaje mi się, że mieliśmy choć jeden taki trening lub mecz, kiedy nic go nie bolało. Co chwila pojawiało się coś małego typu przywodziciel, "dwójka" więc tak naprawdę całą rundę grał z jakimś mniejszym lub większym urazem, który był uciążliwy. Przez ostatni miesiąc występował z naciągniętym mięśniem i mimo tego, że lekarz zalecał mu odpoczynek, to chciał nam pomóc. Teraz miał czas żeby trochę odpocząć, zregenerować się i wierzę w to, że wróci w pełni sił i pokaże na co go stać. Mnie bardzo cieszy, że niemal każdy strzela gole i jedyne czego bym sobie życzył, to żeby strzelał ich jeszcze nieco więcej.
- Chcesz coś jeszcze zmienić przed wiosną w grze zespołu czy stawiasz na szlifowanie tego, co jest już wypracowane?
PW: Nie uważam, że przygotowaliśmy się źle, ale uważam, że może być lepiej. Nie będzie wielkich zmian, ale chcemy się cały czas rozwijać i wierzymy w to, co robimy. Jestem w Śląsku dopiero drugi rok i ja też każdego dnia i z każdym treningiem uczę się czegoś nowego. Pewne rzeczy widzę dopiero po czasie i na pewno wprowadzimy jakieś małe zmiany, ale nie przewrócimy naszej gry do góry nogami. Mogę obiecać, że na pewno będziemy pressować - chcemy grać dla kibiców i dla własnej radości, a gdzie nas to zaprowadzi to zobaczymy.