WKS Śląsk Wrocław w sobotni wieczór pokonał KS Sośnica Gliwice 6:1. Wrocławianie tym samym nie tylko pokonali ekipę grającą na co dzień w FOGO Futsal Ekstraklasie, ale również zapewnili sobie awans do 1/16 Futsal Pucharu Polski. Bramki dla Trójkolorowych zdobyli Krystian Jajko (2), Michał Grochowski, Michał Bondarenko, Miłosz Taranek oraz Filip Kapinos.
W składzie wrocławian na pucharowe starcie z gliwiczanami znalazło się dwóch debiutantów - bramkarz Yaroslav Morykyshka oraz skrzydłowy Maksym Popadiuk. Oprócz tego wszystkim świetnie znane nazwiska, które stanowiły o sile naszego zespołu w pierwszej części sezonu. Miejsca zabrakło dla Mateusza Deca, Daniela Dudka, Yevgeniya Shutyaka, Giorgio Chokheliego i Olgierda Kura. Pierwsza piątka gości na mecz 1/32 Pucharu Polski to: Jacek Brzyski, Dawid Kaczmarczyk, Artur Łopatka, Kamil Musiał i Szymon Kaczmarczyk. Trójkolorowi wybiegli w zestawieniu: Noel Charrier, Artem Lytvynenko, Daniel Hoilik, Michał Grochowski oraz Jan Rojek.
Już pierwsze akcje meczu zarysowały przewagę WKS-u, pierwsze sytuacji nie udało się wykorzystać, ale przy drugiej błąd gości z zimną krwią wykorzystał Grochowski, który płaskim strzałem pokonał bramkarza Sośnicy i dał wrocławianom prowadzenie w 2. minucie - 1:0. Kilka chwil później trener Piotr Wysoczański wprowadził nowych graczy - Bondarenko, Turkowyda, Jajko i Taranka i ten ostatni w swoim stylu pomknął prawą stroną i uderzył mocno, ale niestety niecelnie. To czego nie udało się wykorzystać na początku czwartej minuty, udało się chwilę później, kiedy to płaskim zagraniem wzdłuż bramki popisał się Krystian Jajko i Taranek podwyższył na 2:0.
Pomimo upływających minut, gliwiczanie nie byli w stanie stworzyć żadnej sytuacji bramkowej, a Śląsk konsekwentnie realizował plan nakreślony przez trenera. W 9. minucie po raz kolejny ze świetnym wypadem ruszyli Wojskowi, doskonale zagrał Jajko i bezlitosny był Bondarenko, który podwyższył prowadzenie gospodarzy na 3:0. Trener gości Łukasz Kujawa po kolejnym golu poprosił o czas żeby porozmawiać ze swoimi zawodnikami i na nowo tchnąć w nich ducha rywalizacji. Przerwa na niewiele się jednak zdała, bo wciąż przebieg meczu w pełni kontrolował zespół Śląska. Pierwsza dobra szansa dla gliwiczan miała miejsce dopiero w 15. minucie, kiedy błąd w wyprowadzeniu piłki popełnili gospodarze, ale i wówczas Sośnicy nie udało się zakończyć akcji choćby strzałem. Na 5 minut przed końcem pierwszej części gry Trójkolorowi wciąż prowadzili 3:0 i nie zanosiło się na to, żeby ten stan rzeczy miał się zmienić. W 19. minucie Turkowyd dał się minąć zawodnikowi z Gliwic, jego błąd próbował naprawić Taranek, ale zmuszony był faulować i został za to urakany żółtą kartką. Na 60 sekund przed końcem pierwszej połwy gliwiczanie mieli najlepszą sytuację do zdobycia bramki, sam na sam wyszedł Bartosz Muszyński, ale piłka trafiła tylko w słupek bramki Noela Charriera. Ostatecznie do przerwy Trójkolorowi prowadzili bardzo pewnie 3:0.
Na początku drugiej części gry Sośnica przejęła nieco inicjatywy i starała się wysoko naciskać na gospodarzy. Doprowadziło to do kilku niebezpiecznych strat, ale nie przełożyło się to na sytuacje bramkowe dla gliwiczan. Wojskowi natomiast wciąż byli konsekwentni i szukali swoich szans. Po pierwszych zmianach przyszło przełamanie - Taranek z prawej strony dograł bardzo mocno do wbiegających kolegów, a odbitą piłkę potężnie pod poprzeczkę uderzył Jajko i w 25. minucie Śląsk prowadził 4:0. Kolejny stracony gol bardzo mocno podrażnił ambicje gości, którzy rzucili się do odrabiania strat i starali się w końcu przełamać. O dziwo pomogła im w tym akcja wrocławian, strata piłki i kontra, którą skutecznym uderzeniem w 29. minucie zakończył Stanisław Krawiec i wlał w serca odrobinę nadziei. Nie na długo się to jednak zdało, bo kilkanaście sekund później faulowany na linii pola karnego był Bondarenko, a z rzutu wolnego bezbłędnie uderzył Jajko, podwyższając na 5:1.
W 33. minucie fenomenalną akcję z pierwszej piłki rozegrali wrocławianie, piłka chodziła jak po sznurku i ostatecznie dotarła do Jana Rojka, ale wisienki na torcie zabrakło, bo Janek trafił tylko w słupek i wciąż utrzymywał się wynik 5:1. W drugiej połowie duże minuty od trenera Wysoczańskiego dostał Filip Kapinos i w 35. minucie odpłacił się pięknym za nadobne. Kolejne kapitalne zagranie wzdłuż bramki wykonał Jajko, a Filip dołożył stopę i wprowadził halę Uniwersytetu Przyrodniczego w absolutną euforię - 6:1. W końcówce meczu zadebiutowało dwóch nowych graczy Śląska - Maksym i Yaroslav. Do końca wynik spotkania już się nie zmienił i wrocławianie wygrali w fantastycznym stylu 6:1.
Śląsk zaczął swoją drogę z Futsal Pucharem Polski 2023/2024 w kapitalnym stylu i odniósł piorunujące zwycięstwo na własnym parkiecie. To jednak tylko jeden mecz i już za kilkanaście dni kolejne wielkie pucharowe wyzwanie. Musicie tam być! Hej Śląsk!