home

Home

emoji_events

Ranking

forum

Forum

event

Mecze

account_circle

Logowanie

 
Wicelider z Katowic za mocny na osłabiony kontuzjami Śląsk 8 miesięcy temu | 17.03.2024, 17:36
Wicelider z Katowic za mocny na osłabiony kontuzjami Śląsk

WKS Śląsk Futsal Wrocław przegrał na własnym parkiecie z AZS UŚ Katowice 0:3. Wrocławianie mieli kilka okazji na zdobycie gola, ale w związku z aż pięcioma kontuzjami w zespole, trudno było nawiązać równorzędną walkę z wiceliderem 1. Polskiej Ligi Futsalu. Katowiczanie umocnili się na 2. pozycji w tabeli, a Śląsk spadł na 6. lokatę.

W 11-osobowym składzie Śląska mieliśmy mnóstwo zmian, powrotów i debiutów. Ze względu na plagę kontuzji, trener Wysoczański nie mógł skorzystać z usług Yaroslava Morykyshki, Filipa Turkowyda, Daniela Hoilika, Giorgio Chokheliego oraz Artema Lytvynenko. W bardzo krótkim składzieWKS-u mieliśmy więc trzech bramkarzy, wrócił także Maksym Popadiuk, a po raz pierwszy pojawił się Oleg Spirov, który na co dzień występuje w drugiej drużynie. Goście z Katowic rozpoczęli mecz piątką: Dawid Barteczka, Dominik Wilk, Mateusz Matlęga, Dominik Śmiałkowski oraz Marcin Jastrzembski. Trójkolorowi wybiegli na parkiet w składzie: Noel Charrier, Krystian Jajko, Michał Grochowski, Filip Kapinos i Jan Rojek. 

Początek spotkania był bardzo spokojny, widać było, że zespoły darzą się ogromnym szacunkiem. Pomimo braków w składzie, jako pierwsi zagrożenie stworzyli wrocławianie, a konkretnie Grochowski. W 2. minucie dostał dość trudne podanie górą, ale świetnie przerzucił piłkę nad obrońcą, nawinął go jeszcze raz do środka boiska i uderzył sprzed pola karnego, ale na posterunku był Barteczka. Z upływem czasu goście zaczęli czuć się w hali UP coraz lepiej, ale groźniejsi wciąż byli wrocławianie. W 5. minucie Jajko przepchnął skutecznie Serhija Lapę i znalazł się w dobrej sytuacji do oddania strzału, ale jego płaskie uderzenie z trudem obronił goalkeeper AZS-u. W 7. minucie wreszcie dobrą akcją popisali się katowiczanie, a konkretnie Śmiałkowski, który indywidualnie zabrał się z piłką prawą stroną i oddał bardzo mocne uderzenie, ale Charrier sparował piłkę na poprzeczkę. Mniej więcej od tej sytuacji zaczęła się rysować przewaga przyjezdnych, którzy grali coraz dłuższe i dokładniejsze akcje, czego efektem była sytuacja Mykyty Mozheiko w 9. minucie, ale ponownie świetnie w bramce zachował się Charrier.

Drugi fragment ponownie bardzo dobrze rozpoczęli gospodarze, którzy mieli szansę na objęcie prowadzenia. Świetną koronkową akcję od obrony rozegrał Grochowski i Jajko, a ten drugi zagrał piłkę wzdłuż do wbiegającego Kapinosa, który podcinką próbował pokonać bramkarza, ale uderzył minimalnie niecelnie. Na parkiecie rysowała się przewaga AZS-u, ale przez bardzo długi fragment tego meczu trudno gościom było stwarzać sobie sytuacje i z posiadania piłki bardzo niewiele wychodziło. W 16. minucie Trójkolorowi zagrali bardzo prostą, wysoką piłkę do Jajko, ale ten fantastycznie przyjął kierunkowo, odwrócił się i uderzył, ale niestety dla gospodarzy minimalnie obok bramki. Kilkanaście sekund później bliźniacze zagranie do Krystiana, ale pivot WKS-u tym razem zgrał piłkę do wbiegającego Grochowskiego, który w sytuacji sam na sam uderzył jednak prosto w Dawida Barteczkę i wciąż utrzymywał się bezbramkowy remis. Pod koniec pierwszej pierwszej połowy sytuacje katowiczan wreszcie zaczęły przekładać się na okazje, a jedną z nich bezlitośnie w 19. minucie wykorzystał Śmiałkowski, który z bliskiej odległości uderzył płasko i pokonał Noela Charriera i było 1:0 dla gości. Wrocławianie mieli szansę żeby odpowiedzieć tuż po wznowieniu, bo znowu kapitalnie piłkę tyłem do bramki zgrał Jajko, ale Grochowski uderzył obok słupka i po 20 minutach AZS UŚ Katowice prowadził we Wrocławiu 1:0.

Bardzo długo musieliśmy czekać na jakiekolwiek sytuacje w drugiej części meczu. Obie ekipy bardzo długo, cierpliwie rozgrywały piłkę, ale brakowało elementu zaskoczenia i choćby próby podjęcia ryzyka. Dopiero w 28. minucie czyli przy trzeciej rotacji Śląska, szybko z pierwszej piłki pograli gospodarze, Grochowski zagrał do Jajko, ten odegrał na ścianę, a Michał podał mocno wzdłuż bramki, ale nieco zabrakło, by piłkę przeciął Rojek. W 30. minucie, w wydaje się niegroźnej sytuacji piłkę otrzymał jeden z zawodników gości, próbował oddać strzał i w nieprzepisowy sposób zablokował go Taranek, a sędziowie zmuszeni byli podyktować rzut karny. Do ustawionej piłki podszedł najlepszy strzelec 1. Polskiej Ligi Futsalu Dominik Wilk i pewnym strzałem podwyższył na 2:0. 

W 31. minucie fantastycznym rzutem wznowił grę Barteczka, piłkę głową zgrał w pole karne Patryk Widuch, a do bramki skierował ją Marcin Jastrzembki, dając katowiczanom prowadzenie już 3:0. Trener Piotr Wysoczański próbował rotować, starał się coś zmienić na parkiecie, ale wąska rotacja Trójkolorowych z minuty na minutę była coraz bardziej zmęczona, co przekładało się na obraz gry. W 35. minucie niedaleko pola karnego sfaulował Michał Grochowski, za co zobaczył żółtą kartkę, która wyeliminuje go z kolejnego spotkania. Na 3,5 minuty przed końcem spotkania trener gospodarzy poprosił o przerwę. Po czasie wrocławianie wycofali bramkarza, a w jego miejsce w plastronie pojawił się Taranek. W końcówce dwie dobre szanse na gola honorowego mieli Maksym Popadiuk i Krystian Jajko, ale ostatecznie z trzema punktami z Wrocławia wyjechali katowiczanie.

Wydaje się, że przy pełnej rotacji i wszystkich zdrowych zawodnikach ekipy gospodarzy ten mecz mógł potoczyć się zupełnie inaczej. Fakt jest jednak taki, że WKS miał dziś niezwykle trudne zadanie i choć porażki zawsze bolą, to biorąc pod uwagę to, ile minut na parkiecie dostali dziś Filip Kapinos, Olgierd Kur czy debiutant Oleh Spirov - trzeba być zadowolonym z ich występów. Analizujemy, czekamy na kontuzjowanych i za tydzień znowu walczymy o trzy punkty. Hej Śląsk!

Udostępnij
 
© SPORTIGIO 2024