WKS Śląsk Futsal Wrocław przegrał na własnym parkiecie z Futsal Nowiny 3:4. Trójkolorowi prowadzili po pierwszej połowie 1:0, ale po przerwie goście byli zdecydowanie lepsi i zasłużenie wywieźli ze stolicy Dolnego Śląska trzy punkty. Bramki dla WKS-u zdobyli Krystian Jajko (2) oraz Miłosz Taranek.
Trójkolorowi do ostatniego spotkania w rundzie jesiennej przystępowali bez kontuzjowanego kapitana Kamila Kozaka, brakowało również Daniela Dudka i Giorgio Chokheliego. Poza tym jednak trener Wysoczański mógł się pochwalić wreszcie mocną kadrą, której brakowało choćby tydzień wcześniej ze względu na absencje za kartki. Goście z Nowin rozpoczęli mecz w zestawieniu: Michał Mach, Maciej Ponikowski, Dawid Tutaj, Igor Podsiadły i Dawid Dorowski. Gospodarze z kolei zaczęli mecz w składzie: Noel Charrier, Jan Rojek, Michał Bondarenko, Michał Grochowski i Daniel Hoilik.
Dość długo rozkręcał nam się początek spotkania. Próżno szukać w pierwszych 5-6 minutach jakiejś klarownej sytuacji do zdobycia bramki. Wrocławianie bardzo wysoko podchodzili pressingiem i zmuszali do strat swoich rywali, ale sami też mieli spore problemy z konstruowaniem ataków i dochodzeniem do sytuacji. Pierwsza naprawdę dobra sytuacja nadażyła się po faulu przed polem karnym na Miłoszu Taranku, kiedy uderzał Krystian Jajko. Krystian stanął przed piłką ustawioną blisko bramki i uderzył bardzo mocno, ale ta zatrzymała się na poprzeczce bramki gości. Ten strzał jednak mocno pobudził Śląsk, który zaczął atakować śmielej, co przełożyło się na kolejne sytuacje Hoilika czy Bondarenki. Faktem jest jednak, że faworyzowani gospodarze po niespełna 10 minutach gry remisowali na własnym parkiecie 0:0. Na domiar złego zły powrót do obrony Grochowskiego zmusił go do przewinienia, za co zobaczył żółtą kartkę. To była druga kartka w tym spotkaniu, bo kilka minut wcześniej zawodnik gości Oskar Jabłoński zobaczył kartonik za faul na Taranku.
W 11. minucie meczu WKS zmarnował pierwszą stuprocentową sytuację. Świetną akcją popisał się Miłosz Taranek, który ruszył środkiem boiska, ograł dwóch zawodników i stanął oko w oko z bramkarzem. Zamiast uderzać, chciał jednak dograć koledze "do pustaka", ale kapitalnie wrócił jeden z defensorów i akcja spełzła na niczym. Później mieliśmy moment, kiedy gra była rwana, mieliśmy sporo fauli, przez co jedni i drudzy mieli spory problem ze złapaniem rytmu. Wreszcie na niespełna 7 minut przed końcem pierwszej połowy na poważnie do pracy zabrali się gospodarze, których akcje raz po raz sunęły na bramkę rywali. W 16. minucie ostatecznie wrocławianie dopięli swego, Jajko odebrał piłkę na środku boiska i zakończył indywidualną akcję bardzo mocnym uderzeniem na dalszy słupek. Piłka odbiła się jeszcze od obrońcy z Nowin i zatrzepotała w siatce - 1:0. W końcówce pierwszej części gry nowinianie przejęli inicjatywę i stworzyli kilka dobrych sytuacji, ale kapitalnie w bramce zachowywał się Charrier i ostatecznie do przerwy gospodarze prowadzili skromnie 1:0.
Drugą połowę mocno zaczęli Trójkolorowi, którzy chcieli jak najszybciej podwyższyć prowadzenie, ale jeszcze szybciej odwróciło się to przeciwko nim. Już w 21. minucie do wyrównania przepięknym strzałem z powietrza doprowadził Paweł Markowicz, a chwilę później strata w środku boiska spowodowała kontrę i Markowicz trafił po raz drugi w ciągu minuty - w 23. minucie było 1:2. Ta bramka mocno podrażniła ambicje Śląska i rozpoczął się festiwal strzelecki, w 24. minucie kapitalną akcją indywidualną popisał się Filip Turkowyd, dograł do Jajko, a ten nie miał problemu ze zdobyciem swojej 10 bramki w tym sezonie i ponownie mieliśmy remis 2:2. W kolejnych minutach wrocławianie naciskali, starali się kreować kolejne sytuacje, ale goście bardzo mądrze stali z tyłu i czekali na swoje szanse w kontrze. Jedna z takich kontr zakończyła się trzecim golem dla Nowin, kiedy to bardzo sprytnym płaskim strzałem popisał się Maciej Pokora i od 28. minuty meczu Śląsk znowu musiał gonić.
Po bramce na 3:2 zespół Futsal Nowiny poczuł się na boisku naprawdę pewnie i uwierzył, że może ten mecz wygrać. Było to widać w kolejnych fragmentach gry przy okazji każdego zagrania i to mocno zaskoczyło Wojskowych. Oba zespoły atakowały, oba szukały sytuacji, ale dużo łatwiej przychodziło to zawodnikom w białych strojach. Co gorsza, na 5 minut przed końcem meczu sędzia dopatrzył się faulu w polu karnym WKS-u, za co wrocławian czekała podwójna kara - 5 faul zespołu i przekroczony limit i dodatkowo rzut karny. Oko w oko z Noelem Charrierem stanął Pokora i uderzył bardzo mocno pod poprzeczkę, nie dając szans Szwajcarskiemu bramkarzowi gospodarzy - było 4:2. Trójkolorowi w końcówce musieli się martwić więc nie tylko dwubramkową stratą, ale również przekroczonym limitem fauli. W 37. minucie trener Wysoczański zdecydował się na wycofanie bramkarza, co wprowadziło spore zamieszanie w szykach rywali i momentalnie przyniosło skutek - w 37. minucie bramkę na 3:4 po dobrym zagraniu wzdłuż bramki zdobył Taranek i WKS miał jeszcze szansę odwrócić losy spotkania. W ostatnich fragmentach goście postawili na twardą defensywę i to się ostatecznie opłaciło, bo Śląsk nie zdołał już stworzyć żadnej sytuacji i ostatecznie przegrał na własnym parkiecie 3:4.
Pierwsza połowa meczu była trudna, ale pierwszy zdobyty gol w końcówce mógł sugerować, że WKS się odblokował i pójdzie za ciosem. Boiskowa rzeczywistość była jednak dla wrocławian brutalna i Futsal Nowiny po kapitalnej drugiej części spotkania wywiózł z Wrocławia trzy punkty. Śląsk rundę jesienną kończy z dorobkiem 12 punktów i nadziejami na to, że na wiosnę uda się uzbierać tych "oczek" znacznie więcej.