Dla 22 z 24 zespołów występujących w dwóch grupach 1. ligi sezon się już zakończył. W grze pozostają już tylko dwa - JAXAN WKS Śląsk Wrocław Futsal oraz Wiara Lecha Poznań i to te dwie ekipy zmierzą się ze sobą w barażach o promocję do FOGO Futsal Ekstraklasy. Niewiele zabrakło, by Trójkolorowi awansowali bezpośrednio, ale marzec i kwiecień nie były perfekcyjne w wykonaniu drużyny ze stolicy Dolnego Śląska.
Większość rozstrzygnięć na poziomie obu grup 1. ligi (północnej i południowej) jest już znanych. Ruch Chorzów i Futsal Świecie wygrały swoje dywizje i awansowały bezpośrednio do Ekstraklasy, a SSF Ewenta Wisła Opatowiec, GKS Futsal Nowiny, Grupa Altum Kia Łowicz oraz KKF CTK Logistics Konin pożegnały się z zapleczem elity. Królem strzelców grupy północnej został gracz Wiary Lecha Poznań Uriel Cepeda, a grupy południowej zawodnik JAXAN WKS Śląsk Wrocław Futsal - Christopher Moen. W barażach, które zostaną rozegrane w dwa poświąteczne weekendy (26/27 kwietnia i 3/4 maja), zmierzą się więc dwaj królowie strzelców i dwaj fenomenalni bramkarze (Martin Herlin vs Noel Charrier - były goalkeeper WKS-u).
MOCNE WEJŚCIE W MARZEC
Marcowe zmagania na poziomie 1. ligi zaczęliśmy od trzech bardzo ważnych zwycięstw. Na początek, w ramach 16. kolejki mierzyliśmy się z SSF Ewenta Wisłą Opatowiec i zaliczyliśmy bardzo pewną wygraną, choć ten mecz nie od początku układał się tak dobrze. O końcowym zwycięstwie przesądziły końcówki obu połów - w pierwszej od 19. do 21. minuty zdobyliśmy trzy gole, a po przerwie na dystansie niespełna dwóch minut dołożyliśmy kolejne trzy i ta cierpliwość dała nam ważne trzy punkty. W 17. kolejce podejmowaliśmy KKF Caffaro Global System Kazimierza Wielka i po raz kolejny udowodniliśmy, że jest to jeden z naszych ulubionych rywali. W pierwszym spotkaniu wygraliśmy 6:0, a w marcu 5:0, nie pozostawiając złudzeń. W wirtualnym dwumeczu trafiliśmy do siatki 11 razy, nie tracąc przy tym żadnego gola - to z pewnością statystyka, która w futsalu zdarza się rzadko. Wreszcie, w 18. kolejce we wrocławskiej hali AWF odbył się mecz sezonu (przynajmniej przez wzgląd na jego wagę) - lider z Chorzowa kontra wicelider z Wrocławia. Starcie, które mogło pozwolić wrocławianom na powrót do walki o złoto 1. ligi. Śląsk bardzo dobrze taktycznie rozegrał ten mecz, i od samego początku sukcesywnie punktował rywala, co przełożyło się na prowadzenie 3:0 kilka minut po rozpoczęciu drugiej połowy. W końcówce Ruch rzucił się jeszcze do odrabiania strat, ale mimo ostatecznie skromnego zwycięstwa WKS-u 3:2, ten mecz był pod pełną kontrolą gospodarzy. Początek marca był więc taki, jak cały luty - ze 100% skutecznością i kompletem oczek.
KONIEC PUCHAROWEJ PRZYGODY
Wrocławski sen w Pucharze Polski trwał aż do poziomu ćwierćfinału, w którym na drodze podopiecznych Piotra Wysoczańskiego stanął aktualny mistrz Polski - Rekord Bielsko-Biała. I choć to właśnie rywale byli zdecydowanym faworytem, po koncertowym graniu w lutym i marcu można było marzyć, że uda się sprawić niespodziankę i osiągnąć historyczny sukces dla klubu z Wrocławia. Rekord jednak nie zlekceważył przeciwników i przyjechał do Wrocławia w absolutnie najmocniejszym zestawieniu, na czele z reprezentantami i gwiazdami reprezentacji Polski, jak chociażby Mikołaj Zastawnik. Śląsk się postawił, ale potencjał ekipy przyjezdnej i intensywność grania były na zupełnie innym poziomie - do przerwy 0:2, a ostatecznie mistrz Polski wygrał aż 7:1. Ten wynik nie może zaskakiwać i trzeba było przyjąć go z pokorą. WKS odebrał od najlepszej ekipy w kraju cenną lekcją, która miała zaprocentować w najważniejszej części sezonu...
PODWÓJNE DERBY NA MINUS
W 19. i 20. kolejce Trójkolorowi rozegrali dwa spotkania derbowe, najpierw w Polkowicach z tamtejszym Górnikiem, a tydzień później w hali AWF z Profi Sport Futsal Kiełczów. W spotkaniu wyjazdowym Wojskowi znowu wyglądali jak ta drużyna, która tydzień po tygodniu punktowała przeciwników i wybijała im futsal z głowy, sukcesywnie i cierpliwie dokładając kolejne bramki. Do przerwy w Polkowicach było skromne 2:0, ale w 34. minucie wynik brzmiał już 5:0 i wszystko było wyjaśnione. I nawet mimo tego, że Górnik w końcówce rzucił się do odrabiania strat, to o równej walce nie mogło być mowy i Śląsk wygrał po raz 17. w sezonie, tym razem 6:4. W 20. kolejce również to WKS był zdecydowanym faworytem starcia z będącą w środku tabeli ekipą Profi Sport, ale tamten mecz wyglądał zupełnie inaczej niż starcie tydzień wcześniej i to nie Śląsk narzucał tempo, a raczej gonił rozpędzoną ekipę z Kiełczowa. W tym spotkaniu było mnóstwo fauli, brudnych zagrań, żółtych, a nawet czerwonych kartek i w takiej rzeczywistości wrocławianom trudno się było odnaleźć, dlatego Profi Sport już do przerwy prowadził 3:0. Po zmianie stron, pomimo zintensyfikowanych ataków i chęci, losów meczu nie udało się już odwrócić i WKS przegrał trzecie spotkanie w sezonie, tym razem 3:5. I być może dziś nie rozpamiętywalibyśmy tego meczu, ale w równolegle rozgrywanym starciu w Tychach, lider Ruch Chorzów tylko zremisował z gospodarzami, co otwierało szansę dla wrocławian (w przypadku zwycięstwa), wskoczenia na pozycję lidera na dwie kolejki przed końcem rozgrywek. Śląsk z tej szansy jednak nie skorzystał i w dwóch ostatnich spotkaniach musiał wygrać dwa razy, przy przynajmniej jednej porażce Ruchu, do którego tracił 2 punkty.
WALKOWER, KTÓRY WYBIŁ Z RYTMU
W 21. serii gier do Wrocławia miała zawitać ekipa pewna spadku - GKS Futsal Nowiny, ale z przyczyn organizacyjnych nie zjawiła się we Wrocławiu i poinformowała o tym na kilka godzin przed planowanym startem zawodów. Śląsk oczywiście zapisał sobie 3 punkty bez konieczności rozgrywania meczu, ale z perspektywy czasu wydaje się, że mogło to zaburzyć pewien cykl, którym drużyna szła przez cały sezon. Dwutygodniowa przerwa na finiszu rozgrywek? Brzmi abstrakcyjnie, i zebrało żniwo w ostatniej kolejce.
BRZEG Z REWANŻEM
Przed ostatnią serią gier wiedzieliśmy, że nic nie zależy już od nas, a ponadto jechaliśmy do Brzegu na starcie z ASG Stanley Futsal Team, któremu - korespondencyjnie - odebraliśmy szansę na baraże. Brzeg był już pewny 3. miejsca w tabeli, ale ta pozycja nie daje tak naprawdę niczego, poza niedosytem, że do Ekstraklasy lub chociaż baraży zabrakło tak niewiele. I z takim też nastawieniem gospodarze wybiegli na parkiet, chcąc udowodnić swoją wartość i niejako utrzeć nosa wrocławianom na sam koniec sezonu regularnego. Już po 15 minutach spotkania Brzeg prowadził 3:0, a intensywność ich gry i motywacja nie malała. W drugiej połowie dużo więcej z gry miał Śląsk, ale brakowało skuteczności pod bramką i ostatecznie to brzeżanie wygrali 4:2 i w taki sposób zakończył się sezon regularny 2024/2025. Śląsk wygrał 18 spotkań i poniósł 4 porażki, zdobył 107 goli (trzeci wynik w lidze), a stracił 54, będąc najlepszą defensywą grupy południowej.
NIEDOSYT POŁĄCZONY Z POCZUCIEM MISJI
Gdyby przed sezonem ktoś powiedział, że Śląsk zakończy sezon na 2. miejscu, to prawdopodobnie byłby to wynik godny przyjęcia w ciemno. Obecne rozgrywki ułożyły się jednak tak, że zabrakło naprawdę niewiele do bezpośredniego awansu i wygrania ligi, dlatego niedosyt pozostać musi. W najbliższych dniach najważniejsze z perspektywy Trójkolorowych żeby ten niedosyt przekuć w coś pozytywnego, potraktować jako dodatkową motywację i jeszcze lepiej przygotować się na najważniejszą misję w rozgrywkach 2024/2025 - ogrania Wiary Lecha Poznań w dwumeczu i dopięcie awansu do FOGO Futsal Ekstraklasy. Ten cel jest na wyciągnięcie ręki, ale z drugiej strony wciąż bardzo odległy. Dewiza, że gramy o wszystko się jednak nie zmienia - przed nami dwa ostatnie kroki do celu. Do boju, Trójkolorowi!