Wrocławianie w całym miesiącu lutym rozegrali cztery spotkania i wszystkie zakończyły się zwycięstwami ekipy prowadzonej przez trenera Piotra Wysoczańskiego. WKS ograł u siebie FC Silesia Box 6:4, Sośnicę 5:2 i AZS UEK Kraków 4:3, a w jedynym wyjazdowym starciu w ramach 1/8 Pucharu Polski pokonał Moravię 4:3. 100% skuteczności i wciąż w pogoni za liderem 1. ligi z Chorzowa i za pucharem!
W lutym nie brakowało kłopotów, chociażby zdrowotnych z Krystianem Jajko czy z niewiarygodnie napiętym terminarzem, bo wszystkie cztery lutowe starcia odbyły się na przestrzeni 13 dni - od 2 do 15 lutego. Z pewnością takie natężenie nie sprzyjało odnowie biologicznej organizmów, ale i z tym Wojskowi poradzili sobie wzorowo. Szeroka kadra zbudowana przed sezonem sprawiła, że przez wszystkie te mecze Śląsk przeszedł bez szwanku i osiągnął wszystkie zamierzone cele.
KOLEJNE ONE MAN SHOW MOENA
Na pierwszy ogień FC Silesia Box Siemianowice Śląskie, którą w rundzie jesiennej WKS pokonał aż 6:2, a błyszczał przede wszystkim Krystian Jajko. Do domowego meczu Śląsk przystąpił jednak bez swojej "10", ale sprawy w swoje ręce - nie pierwszy raz w tym sezonie - wziął Christopher Moen, który wpisał się na listę strzelców cztery (!!!) razy i dorzucił asystę, walnie przyczyniając się do końcowego sukcesu trójkolorowych. To nie był łatwy mecz, o czym świadczy chociażby wynik końcowy (6:4) i fakt, że o końcowym sukcesie zadecydowały ostatnie akcje i m.in. gol z przedłużonego rzutu karnego Moena. Swoją cegiełkę dołożyli również Przemysław Matejko i Artem Lytvynenko, a piękną asystą przy pierwszym trafieniu popisał się Dawid Witek. To jednak nie był taki mecz, jakiego można było się spodziewać po drużynie trenera Wysoczańskiego. Kilka dni później czekało nas jeszcze trudniejsze wyzwanie, domowy mecz z KS Sośnicą Gliwice.
WZIĘLIŚMY REWANŻ
Jesienią zaliczyliśmy dwie porażki - jedną na terenie lidera, a drugą w Gliwicach. Pierwsza szansa na rewanż przydarzyła się właśnie z ekipą KS Sośnicy i ta okazja została wykorzystana bez mrugnięcia okiem. Tym razem już nie Moen błyszczał najbardziej, ale zadecydowała kapitalna dyspozycja całego zespołu i każdy dołożył swoją cegiełkę. Ale żeby nie było tak kolorowo - zaczęliśmy bardzo niefortunnie, od dwóch szybko straconych bramek i wyniku 0:2. Później jednak na parkiecie rządziła już tylko jedna ekipa i do przerwy nie tylko odrobiliśmy straty, ale wyszliśmy na prowadzenie 3:2. Po zmianie stron obraz gry się nie zmienił, ale dużo bardziej uważni w obronie byli Trójkolorowi i skrzętnie korzystali z nadażających się okazji. Gole dla Śląska zdobyli Voronin, Witek, Grochowski i Herlin, a po asyście dorzucili Rojek i Cardenas. Pierwsze rachunki wyrównane!
DALEKA DROGA DO 1/4 FINAŁU PUCHARU POLSKI
Już cztery dni po meczu z Sośnicą wybraliśmy się w bardzo daleką podróż do Obic by walczyć o ćwierćfinał Pucharu Polski z Moravią Tompawex. Na papierze to Śląsk był zdecydowanym faworytem, ale jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że Moravia już w tamtym momencie była pewna awansu do 1. ligi, ogrywała wszystkich na niższym szczeblu, a w pucharowej drodze wyeliminowała dwie ekipy z poziomu 1. ligi - kwestia faworyta nie była już tak oczywista. Pierwszą połowę meczu rozegraliśmy jednak koncertowo, być może ze względu na stres gospodarzy, a być może dlatego, że to my byliśmy w doskonałej dyspozycji. Fakty są takie, że po 20 minutach było 3:0 (Moen, Cardenas, Rivera) i mogło się wydawać, że kwestia awansu jest już rozstrzygnięta - nic bardziej mylnego! Gospodarze bardzo szybko wrócili do meczu i w 29. minucie było już tylko 2:3, co zapowiadało ogromne emocje w końcówce. Na szczęście dla Śląska w dobrym momencie przypomniał o sobie kapitan WKS-u Michał Grochowski, który strzelił na 4:2 i choć Moravia zdołała zdobyć kolejną bramkę kontaktową, to ostatecznie wygraliśmy to starcie 4:3. Mecz nie należał do najpiękniejszych, ale najważniejszy jest sukces - największy w historii klubu - i awans do 1/4 finału Pucharu Polski. A tam, aktualny mistrz Polski w futsalu - Rekord Bielsko-Biała.
AZS UEK NAPSUŁ KRWI
Rywalizacja z AZS UEK Kraków to zawsze niewiarygodne emocje i mnóstwo walki, nie inaczej było w 15. kolejce 1. ligi. Oba mecze w rozgrywkach 2023/2024 kończyły się "na styku", tak samo było jesienią 2024, kiedy WKS wygrał w Krakowie 4:3, ale męczył się niemiłosiernie do samego końca. We Wrocławiu było (niemalże) identycznie, bo Wojskowi również wygrali 4:3, ale dramaturgii było jeszcze więcej niż w pierwszym spotkaniu. Trójkolorowi dość szybko objęli prowadzenie za sprawą Witka, ale goście odpowiedzieli zarówno na tego gola, jak i na kolejne trafienie, tym razem Cardenasa. Do przerwy był remis 2:2 i choć przewaga optyczna była zdecydowanie po stronie WKS-u, to wynik pozostawał na remis. Po przerwie szybko wróciliśmy na prowadzenie po bramce Moena i kiedy wydawało się, że wszystko jest pod kontrolą, to w 33. minucie krakowianie ponownie odrobili straty i było 3:3. Ostatnie słowo należało jednak do świetnie tego dnia dysponowanego Michella Cardenasa, który w 36. minucie ustalił wynik na 4:3 i zapewnił WKS-owi 13. zwycięstwo w sezonie.
PIORUNUJĄCE KOŃCÓWKI POŁÓW W OPATOWCU
Po serii pięciu z rzędu ligowych spotkań w domu, przyszedł czas na pierwszą podróż - do Opatowca. Spotkania z SSF Ewenta Wisłą do tej pory kojarzyły nam się bardzo przyjemnie, chociażby ze względu na jesienne starcie we Wrocławiu, kiedy to Śląsk wygrał aż 10:2. Na wyjeździe nie mogło być więc inaczej - WKS był zdecydowanym faworytem i (na szczęście!) udowodnił to na parkiecie. Pierwsza połowa nie układała się idealnie, choć wynik już w 9. minucie otworzył Brayan Rivera. Kilka chwil później odpowiedział Dawid Serafin i wszystko zaczęło się od początku. Najlepsze w tym meczu jednak zawsze zostawało na koniec - na przestrzeni trzech minut (19-21) WKS trafił do siatki trzykrotnie (Rivera, Moen, Rivera) i mimo odpowiedzi Sawczuka, do przerwy było 4:2 dla przyjezdnych, a Rivera miał na koncie klasycznego hat-tricka. Po przerwie jedni i drudzy marnowali sytuacje na potęgę i w końcówce gospodarze musieli zaryzykować, wycofując bramkarza. Taki stan rzeczy momentalnie wykorzystała ekipa z Wrocławia, która w dwie minuty (38-39) trafiła do siatki trzykrotnie (Witek, Moen, Witek) i po raz drugi pokonała Wisłę bardzo pewnie, tym razem 7:2.
MARZEC MIESIĄCEM ODPOWIEDZI
I choć podtytuł brzmi bardzo poważnie, to nie jest ani trochę przesadzony. Śląsk zagra jeszcze pięć spotkań, w tym niezwykle istotny "dwumecz" - 16 marca z liderem 1. ligi Ruchem Chorzów, a trzy dni później z mistrzem Polski Rekordem Bielsko-Biała w ramach 1/4 Pucharu Polski. Oba spotkania odbędą się we wrocławskiej hali AWF i zdefiniują to, o co w bieżących rozgrywkach będzie walczył WKS.